Serwery = awarie + problemy

Luty obfitowal we wszelkiego rodzaju awarie i kłopoty związane z moimi serwerami. Nie wiem czy to kwestia pecha, czy tego, że od jakiegoś czasu wszystko działało już dobrze.
Metodologia awarii jest zawsze taka sama:

  • występują w momentach, w których najmniej się ich spodziewasz,
  • pojawiają się z najmniej oczekiwanej strony,
  • zawsze obrywa Ci się za coś czego nie mogłeś przewidzieć

Jako, że serwerów ci u mnie dostatek, których działanie jest “krytyczne” dla moich ukochanych klientów to zabezpieczam się na wszelkie możliwe sposoby. Czyli oprócz standardowego zabezpieczenia mirrorem na wszystkich maszynach ratuje się dodatkowymi kopiami bezpieczeństwa za pomocą zwykłych srkyptów, które czasami się tutaj pojawiają. Standardowo trzeba te kopie robić poza naszą maszyną, bo wiadomo… licho nie śpi. Problemem zawsze są “wąskie” gardła w postaci tego, że część maszyn jest poza siecią zewnątrzną więc pozostaje nam tylko nośnik zewnętrzny lub wewnętrzna kopia “gdzieś w intranecie”. Pół biedy, jeżeli jest jakaś infrastruktura w tejże sieci, gorzej jeżeli mamy “serwer” i komputery luserów.

Co można więc robić ? Oczywiście możemy robić backup na CD/DVD, ale jakoś nie mam przekonania co do żywotności tych rozwiązań. Poza tym wielosesja na DVD średnio się sprawdza, a CD szybko się kończą. Można robić kopie na pendrivach, które wprawdzie mają ograniczoną żywotność, ale koszty zakupu, wymiany i dostępność są naprawdę niewielkie i na etapie zamkniętych sieci jest to całkiem dobre i proste rozwiązanie. Największą wadą jest oczywiście bezpieczeństwo takiego nośnika, który można po prostu… wyciągnąć 😉 Dlatego trzeba pamiętać o zabezpieczeniu tego nośnika – linka, albo serwer w zamkniętej szafie. Można też dodać do naszego serwera dodatkowy dysk, ale przy dobrym fachowcu od “przepięć” dysk poleci razem z całym serwerem. Pendrive teoretycznie też, ale jest większa szansa, że ocaleje.

Celowo nie piszę tutaj o kopii całego systemu, ponieważ “moje” rozwiązania zadziałają na każdej maszynie operatej na Linuxie/Unixie odpowiednio wyposażonej, więc interesują mnie tylko dane. Postawienie systemu to kwestia godziny (lub krócej w przypadku gotowych obrazów np. ghosta)

Jeżeli nasz serwer jest “wolny” to mamy już więcej opcji, możemy nasze dane backupować na zewnątrz, co jest jedyną szansą na porządne zabezpieczenie co trzeba. Problemem jest przepustowość, o które pisałem wcześniej. Przerzucenie 1GB przez łącze 2MB zajmuje zwykle od 60 do 80 minut… W idealnym świecie mamy osobną maszynę/urządzenie na backup w LANie, w prawdziwym pozostaje nam tylko zapchany internet 🙂 Na szczęście kosztem żadszych kopii mamy możliwość rozrzucenia sobie harmongramu na godziny nocne i kolejne dni tygodnia dla poszczególnych części.

Zasadniczo miałem na celu pisanie o tym co mnie spotkało w lutym… a wyszło mi na to, jak się przed tym zabezpieczyć. Zwykle problemy dotyczą kilku punktów zapalnych:

  1. sieć (jak zdechnie to przy zdalnej lokalizacji nic nie poradzisz…)
  2. prąd (jw. UPS nie działają wiecznie)
  3. sprzęt (dyski – masakra, ale padają też inne śmieszne urządzenia np. karty sieciowe !!! zawsze warto mieć zapas)
  4. oprogramowanie (imho to największ problem i zagrożenie. kopia powinna nie tylko dotyczyć danych ale i ustawień)

Dlatego nie bądź twardzielem, rób kopie wszystkiego i tak często jak to możliwe. Nie musisz mieć historii backupów sprzed roku, ale miej aktualną kopię. Trzymaj na stanie zawsze jeden lub dwa dyski i najlepiej jedną maszynę rezerwową w pogotowiu… Uwierz mi, że warto.