FreeBSD arplookup błedy
Mały trick we FreeBSD 🙂
problem:[ arplookup x.x.x.x failed: host is not on local network [
rozwiazanie:[ sysctl -w net.link.ether.inet.log_arp_wrong_iface=0 [
Mały trick we FreeBSD 🙂
problem:[ arplookup x.x.x.x failed: host is not on local network [
rozwiazanie:[ sysctl -w net.link.ether.inet.log_arp_wrong_iface=0 [
Potrzeba matką wynalazków, więc jak zwykle podczas mojej dziwnej pracy pojawił się problem robienia jakiegoś ładnego i prostego backupu całego serwera MySQL – oczywiście można zastosować mysql-dump, ale to nam zrzuca wszystko, zwykle potrzebne nam są poszczególne bazy danych, a zdrugiej strony wpisywanie każdego usera i hasła z palca mija się z celem.
Wczoraj spędziłem około 6 godzin na konfiguracji pfSense , więc czas napisać krótkie podsumowanie. Okazuje się, że mój wybór nie był specjalnie trafiony 🙂 Wydawało mi się, że wybierając rozwiązanie pośrednie pomiędzy m0n0wall em, które niestety znam tylko z opowieści (nikt nie narzeka) a czymś takim jak Untangle (też nieznany z praktyki) trafię idealnie w swoje potrzeby. Niestety… zawiodłem się. Instalacja przebiegła bez większych problemów (no może poza automatycznym rozpoznawaniem interfaców, interface jest wprawdzie rozpoznawany, ale wkładanie i wyjmowanie wtyczek jest bez sensu. Za to interface samego system jest bardzo czytelny, można sobie nawet zmieniać skórki, ale… nie jest intuicyjny. Pozycji w menu jest po prostu za dużo, większość z nich nie będzie wykorzystywana, a nie można ich wyłączyć ani pogrupować. Nawigacja jest upierdliwa, bo albo korzystamy z menu rozwijanego (co przy wolnych połączeniach, słabych VPNach potrafi wku…) albo pełne menu, które powoduje, że strona ma kilometr.
Moje nowe odkrycie jest dosyć zaskakujące. Byłem przekonany, że nie się znaleźć nic lżejszego poza tym co do tej pory znalazłem… Okazuje się że nic bardziej mylnego. Poszukując jakiegoś inteligentnego rozwiązania dla mojej “małej” firmy w postaci routero-firewalla odkryłem pfSense (dzięki Rada 😉 a idąc linkami dalej trafilem na FreeSwitch . Okazuje się, że… można. Na razie robię próbna instalację, wnioski niebawem.
Temat wirtualizacji przewija się u mnie w firmie regularnie. Ostatnio nawet jeden z czytelników zadał mi bardzo proste i ważne pytanie “Po co ?”. Odpowiedź jest bardzo prosta – wydajność współczesnych komputer jest masakryczna. Niestety a może i stety, większość systemów operacyjnych / oprogramowania wykorzystuje tutaj zaledwie kilka procent / kilkadziesiąt procent mocy obliczeniowej naszych potworów (no… może poza wyjątkami z Micro$oftu, który nie robiąc nic zajmuje 100% mocy procesora).
Do tej pory do wirtualizacji używałem wyłącznie VMware w najróżniejszych odmianach. Zaczynając od VMware Worksation , kończąc na VMware ESXi , którego wymagania sprzętowe zabijają najstarszych górali. Ostatnimi czasy podjąłem decyzje o powrocie do wirtualizacji poszczególnych podsystemów w mojej firmie, a co za tym idzie jedna z maszyn pracujących jako centrala VoIP w oparciu PBX in a Flash oddała swoje zasoby na rzecz Debiana i… nowej centralki VoIP 🙂